Czytelnia
Nadzwyczajny Jubileusz Miłosierdzia
14 marca 2015

Jubileusz polega na przebaczeniu, odpuszczeniu grzechów otwartemu dla wszystkich, na możliwości odnowienia relacji z Bogiem i z bliźnim. W ten sposób Rok Święty staje się możliwością pogłębienia wiary oraz zaangażowania się na nowo w życie poprzez osobiste świadectwo chrześcijańskie.

Poza latami jubileuszowymi drzwi do Bazyliki św. Piotra są zamurowane Papież Franciszek ogłosił w Bazylice św. Piotra Nadzwyczajny Rok Święty. Jubileusz Miłosierdzia rozpocznie się otwarciem Drzwi Świętych w Bazylice św. Piotra, w uroczystość Niepokalanego Poczęcia 8 grudnia 2015 roku i zakończy się 20 listopada 2016 roku wraz z uroczystością Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata. Na początku tego roku Ojciec Święty powiedział: „To jest czas miłosierdzia. Ważnym jest, aby wierni świeccy żyli nim i zanieśli je do różnych środowisk społecznych. Naprzód!".

Papież Franciszek ogłosił Jubileusz w drugą rocznicę wyboru, podczas homilii wygłoszonej z okazji nabożeństwa pokutnego otwierającego inicjatywę „24 godziny dla Pana". Inicjatywa ta, przeprowadzana przez Papieską Radę ds. Krzewienia Nowej Ewangelizacji, zachęca do otwarcia kościołów na całym świecie i celebrowania Sakramentu Pojednania. W tym roku, w ramach niniejszej inicjatywy, rozważane są słowa z Listu św. Pawła do Efezjan: „Bóg bogaty w miłosierdzie" (Ef 2,4).

Otwarcie Jubileuszu Miłosierdzia przypada na dzień, w którym wspominamy 50. rocznicę zakończenia Soboru Watykańskiego II w 1965 roku, nadając w ten sposób szczególny wymiar, który zachęca nas do kontynuacji dzieła zapoczątkowanego na tymże Soborze.

Podczas Jubileuszu czytania liturgiczne w niedziele czasu zwykłego będą wzięte z Ewangelii św. Łukasza, nazywanego też „Ewangelistą miłosierdzia". Dante Alighieri nazywa go „scriba mansuetudinis Christi", czyli „pisarzem opisującym łagodność Chrystusa". Są powszechnie znane przypowieści o miłosierdziu obecne w Ewangelii św. Łukasza: o zagubionej owcy, o zagubionej drachmie czy o miłosiernym ojcu.

Oficjalne i uroczyste ogłoszenie Roku Świętego odbędzie się podczas tegorocznej Niedzieli Miłosierdzia, uroczystości wprowadzonej przez św. Jana Pawła II, która jest celebrowana w niedzielę przypadającą po Świętach Wielkanocnych. Papież, stojąc przed Drzwiami Świętymi, ogłosi w tym dniu oficjalnie Bullę na Rok Święty.

U Żydów już od czasów starożytnych jubileusz był rokiem, który obchodzono co 50 lat. W tym czasie należało wprowadzić z powrotem równość dla wszystkich synów Izraela, ofiarując nowe możliwości rodzinom, które straciły swój dobytek, a czasem nawet wolność osobistą. Bogaczom natomiast rok jubileuszowy przypominał, iż nadszedł czas, w którym niewolnicy z Izraela, którzy znów stali się im równi, mogą odwołać się do swoich praw. „Sprawiedliwość, wedle Prawa Izraela, to nade wszystko ochrona słabych" (św. Jan Paweł II, Tertio millennio adveniente 13).

Kościół Katolicki rozpoczął tradycję Roku Świętego wraz z pontyfikatem Bonifacego VIII w 1300 roku. Papież ten zaproponował celebrację Roku Jubileuszowego co 100 lat. Od 1475 roku, aby umożliwić każdemu pokoleniu przeżycie Jubileuszu, czas ten został skrócony do 25 lat. Jubileusz nadzwyczajny zostaje natomiast ogłoszony ze szczególnej i ważnej okazji.

Do dnia dzisiejszego w Kościele zostało ogłoszonych 26 zwyczajnych Lat Jubileuszowych. Ostatnim był Jubileusz 2000 roku. Natomiast ostatnie nadzwyczajne Lata Święte to: rok 1933, ogłoszony przez Piusa XI z okazji 1900-nej rocznicy Odkupienia, i rok 1983, ogłoszony przez św. Jana Pawła II w 1950 lat od Odkupienia.

Kościół katolicki nadał hebrajskiemu jubileuszowi charakter bardziej duchowy. Jubileusz polega na przebaczeniu, odpuszczeniu grzechów otwartemu dla wszystkich, na możliwości odnowienia relacji z Bogiem i z bliźnim. W ten sposób Rok Święty staje się możliwością pogłębienia wiary oraz zaangażowania się na nowo w życie poprzez osobiste świadectwo chrześcijańskie.

Poprzez ogłoszenie Jubileuszu Miłosierdzia Papież Franciszek kładzie w centrum uwagi Boga miłosiernego, który wzywa wszystkich, by wrócili do Niego. Spotkanie z Nim ożywia cnotę miłosierdzia.

Ryt inicjujący Jubileusz to otwarcie Drzwi Świętych.  Drzwi Święte znajdują się  w 4 rzymskich Bazylikach: św. Piotra, św. Jana na Lateranie, św. Pawła za Murami i Matki Bożej Większej. Mowa o tych drzwiach, które są otwierane tylko na czas Roku Świętego, a które normalnie są zamurowane. Ryt otwierający ilustruje w sposób symboliczny ideę otwarcia dla wszystkich wierzących tego szczególnego przejścia w stronę zbawienia.

Drzwi Święte w innych Bazylikach zostaną otwarte po uroczystości rozpoczęcia Roku Jubileuszowego w Bazylice św. Piotra.

Miłosierdzie jest tematem bardzo bliskim Ojcu Świętemu, który już jako biskup wybrał sobie za motto słowa: „miserando atque eligendo". To fragment z Homilii św. Bedy Czcigodnego, który komentuje Ewangelię o powołaniu św. Mateusza, pisząc: „Vidit ergo Iesus publicanum et quia miserando atque eligendo vidit, ait illi Sequere me" (Ujrzał Jezus celnika, a ponieważ popatrzył na niego z uczuciem miłości oraz wybrania, powiedział mu: Chodź za mną). Ta homilia jest hołdem złożonym Bożemu miłosierdziu. Można również byłoby przetłumaczyć to motto: „Oczami miłosierdzia".

Już podczas pierwszego spotkania podczas modlitwy na Anioł Pański po swoim wyborze Papież Franciszek powiedział, że „usłyszenie słowa miłosierdzie zmienia wszystko. To najlepsze, co możemy usłyszeć: że zmienia świat. Odrobina miłosierdzia czyni świat mniej zimnym i bardziej sprawiedliwym. Musimy zrozumieć dobrze to miłosierdzie Boga, tego miłosiernego Ojca, który ma tak wiele cierpliwości" (Anioł Pański 17 marca 2013 roku).

Na Anioł Pański 11 stycznia 2015 roku Papież powiedział natomiast: „Potrzeba dziś miłosierdzia i istotnym jest, aby wierni świeccy żyli nim i zanieśli je do różnych środowisk społecznych. Naprzód! Przeżywamy czas miłosierdzia, to jest właśnie czas miłosierdzia". A następnie, w swoim Orędziu na Wielki Post 2015 roku, Ojciec Święty przypomniał: „Jakże pragnę, aby miejsca, w których wyraża się Kościół, w szczególności nasze parafie i nasze wspólnoty, stały się wyspami miłosierdzia na morzu obojętności!".

W tłumaczeniu włoskim Adhortacji Evangelii gaudium słowo „miłosierdzie" pojawia się 31 razy.

Papież Franciszek powierzył przeprowadzenie Jubileuszu Miłosierdzia Papieskiej Radzie ds. Krzewienia Nowej Ewangelizacji.

Lista Lat Jubileuszowych:

1300: Bonifacy VIII

1350: Klemens VI

1390: ogłoszony przez Urbana VI, przeprowadzony przez Bonifacego IX

1400: Bonifacy IX

1423: Marcin V

1450: Mikołaj V

1475: ogłoszony przez Pawła II, przeprowadzony przez Sykstusa IV

1500: Aleksander VI

1525: Klemens VII

1550: ogłoszony przez Pawła III, przeprowadzony przez Juliusza III

1575: Grzegorz XIII

1600: Klemens VIII

1625: Urban VIII

1650: Innocenty X

1675: Klemens X

1700: rozpoczęty przez Innocentego XII, zakończony przez Klemensa XI

1725: Benedykt XIII

1750: Benedykt XIV

1775: ogłoszony przez Klemensa XIV, przeprowadzony przez Piusa VI

1825: Leon XII

1875: Pius IX

1900: Leon XIII

1925: Pius XI

1933: Pius XI

1950: Pius XII

1975: Paweł VI

1983: Jan Paweł II

2000: Jan Paweł II

2015: Franciszek

W latach 1800 oraz 1850 Jubileusz się nie odbył ze względu na sytuację polityczną tamtych czasów.

RADIO WATYKAŃSKIE

 
Wywiad z Abp. Mieczysławem Mokrzyckim
31 maja 2014

Dodawał otuchy i nadziei

Przez dziewięć lat był papieskim sekretarzem. Obecnie jest Arcybiskupem Metropolitą Lwowskim. Ksiądz Mieczysław Mokrzycki lata spędzone w Watykanie wspomina z wielkim sentymentem i niesłabnącym podziwem dla Jana Pawła II.

‹‹ Jak to się stało, że Ksiądz Arcybiskup został drugim osobistym sekretarzem Papieża Jana Pawła II?

Abp Mieczysław Mokrzycki: Kiedy byłem na studiach doktoranckich w Rzymie, a do Watykanu przyjeżdżał mój biskup, ks. Marian Jaworski, często miałem okazję wraz z nim gościć u Jana Pawła II. Następnie, już po obronie doktoratu na rzymskim Uniwersytecie Angelicum, trafiłem do pracy w watykańskiej Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów. Jednak pracowałem tam zaledwie kilka miesięcy. 2 lutego 1996 roku ks. Stanisław Dziwisz, pierwszy sekretarz Ojca Świętego, poprosił mnie na rozmowę. Przedstawił mi propozycję Papieża, abym został jego drugim sekretarzem.

‹‹ Czy bał się Ksiądz Arcybiskup przyjęcia tej funkcji? Co należało do obowiązków drugiego sekretarza?

Było to dla mnie ogromne wyzwanie. Przyjąłem je z trwogą i można powiedzieć, z przejęciem. Byłem odpowiedzialny głównie za kancelarię papieską. Przygotowywałem do wglądu dokumenty, przychodzące z Sekretariatu Stanu, odpowiadałem na niektóre listy i zajmowałem się organizacją życia w domu papieskim.

‹‹ Jak Jan Paweł II zaczynał swój normalny dzień?

Były różne etapy w życiu Ojca Świętego. Na początku pontyfikatu wstawał o godzinie 5.00 lub 5.15. Jak dowiedziałem się nieco później, Papież zawsze zaczynał dzień od modlitwy różańcowej, podczas której leżał krzyżem w swojej sypialni. Potem modlił się w kaplicy prywatnej, rozmyślał i odprawiał Mszę Świętą. Następnie było śniadanie, a po nim przygotowywał się do audiencji oficjalnych, które miał każdego dnia.

‹‹ Co lubił jeść na śniadanie?

Ojciec Święty nie miał jakichś szczególnych życzeń. Po prostu jadł to, co przygotowały siostry. Śniadania były bardziej polskie niż włoskie. Składały się na nie pieczywo, ser żółty, wędliny, jajecznica, kawa. Podczas śniadań zazwyczaj towarzyszyli Papieżowi goście.

‹‹ Jak Ojciec Święty spędzał sylwestra? Jakie życzenia składał w tym dniu?

Zawsze odprawiał Mszę Świętą o północy. Za oknami widzieliśmy sztuczne ognie i słyszeliśmy wystrzały na przywitanie Nowego Roku. Natomiast Ojciec Święty rozpoczynający się rok witał modlitwą. Dla mnie 1 stycznia jest również dniem imienin. Przy tej okazji Papież zawsze dziękował mi za współpracę i pomoc. Życzył, żebyśmy jak najdłużej ze sobą współpracowali i żebyśmy byli zadowoleni z posługi, jaką pełnimy w Kościele powszechnym.

‹‹ Czy Jan Paweł II obchodził raczej urodziny czy imieniny?

Obchodził i urodziny, i imieniny. Polską tradycją jest świętowanie imienin, natomiast Włosi obchodzą urodziny. W dniu urodzin składano Papieżowi życzenia, a on zapraszał swoich najbliższych współpracowników na obiad i na kolację. Czasami też przyjeżdżali niektórzy z jego przyjaciół i biskupi z Polski. Stało się zwyczajem, że na imieninowy obiad Ojciec Święty zapraszał kardynałów, którzy ukończyli już osiemdziesiąt lat i mieszkali w Rzymie. Wcześniej pracowali w różnych kongregacjach i dykasteriach watykańskich.

‹‹ A jak Ojciec Święty spędzał święta Bożego Narodzenia? Kogo zapraszał?

Jan Paweł II zawsze urządzał tradycyjną polską Wigilię. Zapraszał wtedy do stołu domowników, czyli ks. kard. Andrzeja Marię Deskura wraz z siostrami sercankami, które u niego pracowały. Często na Wigilię przyjeżdżał ks. prof. Tadeusz Styczeń, a także jedna lub dwie rodziny ze środowiska dawnych przyjaciół – studentów, którymi opiekował się jeszcze w czasach krakowskich.

‹‹ A dlaczego ulubionym dniem Jana Pawła II był wtorek?

Ojciec Święty miał ten dzień wolny. Był on przeznaczony do jego dyspozycji. Mógł wtedy zastanowić się nad niektórymi sprawami, pisać homilie, listy pasterskie czy encykliki. Przynajmniej raz w miesiącu starał się też wyjeżdżać poza Watykan. Bardzo lubił naturę i na jej łonie wypoczywał. Tak jak kiedyś miał zwyczaj jeździć w Bieszczady czy na Mazury, tak teraz chętnie wyjeżdżał do Abruzzo.

‹‹ Jakie pieśni najczęściej śpiewał Papież? Czy w ogóle śpiewał?

Śpiewał wszystkie pieśni – religijne i patriotyczne. Robił to przy okazji różnych rocznic, wydarzeń... Na przykład przy wspomnieniu powstania warszawskiego śpiewał pieśni z tego okresu albo z powstania listopadowego. Często w Castel Gandolfo spotykaliśmy się wieczorami, aby wspominać te wydarzenia przez śpiew.

‹‹ Jan Paweł II – obrońca rodziny. Dlaczego tak ważna była dla niego rodzina?

Ojciec Święty wiedział, że rodzina jest kolebką chrześcijaństwa, a także przyszłością narodu, kraju i świata. Wiedział, że od rodziny zależy przyszłość człowieka, bo to ona daje podstawy wychowania dzieciom. Pamiętamy wszyscy Papieża, który brał dzieci na ręce... Był on przede wszystkim człowiekiem i potrafił dostrzec drugiego człowieka. Zauważał zwłaszcza dzieci, które jako istoty bezbronne i wymagające opieki były przedmiotem jego troski.

‹‹ Czy Ojciec Święty powracał wspomnieniami do swojej rodziny?

Jan Paweł II mało mówił o swojej rodzinie. Przyszedłem do Watykanu w późniejszym okresie, może te tematy były poruszane wcześniej? Nieraz opowiadał o swoim ojcu i bracie, który był lekarzem, zaraził się szkarlatyną i zmarł. O matce chyba nie miał wielu wspomnień – był małym dzieckiem, gdy umarła.

‹‹ Czy Jan Paweł II często się uśmiechał?

Tak, Ojciec Święty miał bardzo pogodne usposobienie. Zawsze był radosny i nigdy nie przechodził obojętnie obok drugiego człowieka – zauważał go, uśmiechał się, dodawał otuchy, nadziei.

‹‹ Nadszedł kwiecień 2005 roku. Pożegnanie...

My, najbliżsi współpracownicy Ojca Świętego, trwaliśmy przy nim nieustannie w tych trudnych chwilach, w ostatnich dniach jego życia. Cały czas byliśmy obecni – czy to w Klinice Gemelli, czy później, w domu. Towarzyszyliśmy mu do końca i staraliśmy się okazywać naszą życzliwość, bliskość. Dbaliśmy o zapewnienie takiej atmosfery, jaką miał w ciągu całego swojego życia, a więc była modlitwa, była nasza posługa, było czytanie książek. W późniejszym czasie Ofiara Eucharystyczna była także sprawowana w pokoju Ojca Świętego. Staraliśmy się zawsze stwarzać bardzo naturalną atmosferę.

‹‹ 2 kwietnia, wybiła 21.37...

Wtedy było to spotkanie najbliższych... Były tam obecne siostry, był ks. prof. Styczeń, ks. kard. Jaworski, lekarze. Wówczas ks. kard. Dziwisz zaintonował „Te Deum", dziękując Panu Bogu za tak wielkiego Papieża i za to wszystko, co on zrobił i dla Kościoła, i dla świata. Było to dla nas niezwykłe przeżycie, ponieważ musieliśmy się rozstać i pożegnać z wielkim człowiekiem, człowiekiem świętym.

‹‹ Gdzie Ksiądz Arcybiskup szukał pocieszenia? Czy było ono potrzebne?

Po ludzku – można powiedzieć – było potrzebne. Ale radością, pocieszeniem i ukojeniem były te tłumy zgromadzone na placu Świętego Piotra. To wielkie czuwanie, solidarność, wdzięczność ludu – to było dla nas ukojeniem, dlatego że to wszystko, co robił Ojciec Święty, zostało docenione i odpowiednio dowartościowane.

‹‹ Jakie wspomnienia szczególnie utkwiły Księdzu Arcybiskupowi w pamięci?

Mam wiele miłych wspomnień związanych z Ojcem Świętym. Przede wszystkim zapisał się w mojej pamięci jako człowiek, który był wrażliwy na los bliźniego, któremu leżało na sercu dobro świata, dobro jego narodu, a także dobro Kościoła. Bardzo pragnął przekazać ludziom jak najwięcej wartości moralnych, wartości chrześcijańskich, wartości ludzkich. Papież w swoim życiu chciał dotrzeć do wielu krajów, spotkać się z możliwie największą liczbą wiernych, aby głosić im Chrystusa i Jego ewangelię oraz przekazywać naukę chrześcijańską.

‹‹ Bardzo dziękuję za rozmowę.

Dla "Magazynu Familia" rozmawiała Marta Jacukiewicz

 
Orędzie na Wielki Post papieża Franciszka
8 marca 2014

ORĘDZIE  
OJCA ŚWIĘTEGO FRANCISZKA
NA WIELKI POST 2014 ROKU

Stał się ubogim,
aby wzbogacić nas swoim ubóstwem (por. 2 Kor 8, 9).

Drodzy Bracia i Siostry!

W czasie Wielkiego Postu chcę podzielić się z wami kilkoma refleksjami, które mogą wam być pomocne na drodze nawrócenia osobistego i wspólnotowego. Punktem wyjścia niech będą słowaśw. Pawła: „Znacie przecież łaskę Pana naszego Jezusa Chrystusa, który będąc bogatym, dla was stał się ubogim, aby was ubóstwem swoim ubogacić" (2Kor 8,9). Apostoł zwraca się do chrześcijan Koryntu, zachęca ich, aby szczodrze dopomogli wiernym w Jerozolimie, którzy są w potrzebie. Co mówią nam, współczesnym chrześcijanom, te słowa św. Pawła? Co znaczy dla nas dzisiaj wezwanie do ubóstwa, do życia ubogiego w rozumieniu ewangelicznym?

1. Łaska Chrystusa Słowa te mówią nam przede wszystkim, jaki jest styl Bożego działania. Bóg nie objawia się pod postaciami światowej potęgi i bogactwa, ale słabości i ubóstwa: „będąc bogatym, dla was stał się ubogim...". Chrystus, odwieczny Syn Boży, mocą i chwałą równy Ojcu, stał się ubogi; wszedł między nas, stał się bliski każdemu z nas; obnażył się, „ogołocił", aby stać się we wszystkim podobny do nas (por. Flp 2,7; Hbr 4,15). Wcielenie Boże to wielka tajemnica! Ale źródłem tego wszystkiego jest Boża miłość, miłość, która jest łaską, ofiarnością, pragnieniem bliskości, i która nie waha się poświęcić i złożyć w darze samej siebie dla dobra umiłowanych stworzeń. Kochać znaczy dzielić we wszystkim los istoty kochanej. Miłość czyni podobnym, ustanawia równość, obala mury i usuwa dystans. To właśnie Bóg uczynił dla nas. Jezus przecież „ludzkimi rękami wykonywał pracę, ludzkim umysłem myślał, ludzką wolą działał, ludzkim sercem kochał. Zrodzony z Maryi Dziewicy stał się prawdziwie jednym z nas, podobny do nas we wszystkim z wyjątkiem grzechu" (Sobór Wat. II, Konst. duszpast. Gaudium et spes, 22).

Jezus stał się ubogi nie dla ubóstwa samego w sobie, ale – jak pisze św. Paweł – po to, „aby was ubóstwem swoim ubogacić". To nie jest gra słów czy tylko efektowna figura retoryczna! Przeciwnie, to synteza Bożej logiki, logiki miłości, logiki Wcielenia i Krzyża. Bóg nie chciał, by zbawienie spadło na nas z wysoka, niczym jałmużna udzielona przez litościwego filantropa, który dzieli się czymś, co mu zbywa. Nie taka jest miłość Chrystusa! Kiedy Jezus zanurza się w wodach Jordanu i przyjmuje chrzest z rąk Jana Chrzciciela, nie dlatego to czyni, że potrzebuje pokuty czy nawrócenia; czyni to, aby stanąć pośród ludzi potrzebujących przebaczenia, pośród nas grzeszników, i wziąć na swoje barki brzemię naszych grzechów. Taką wybrał drogę, aby nas pocieszyć, zbawić, uwolnić od naszej nędzy. Zastanawiają nas słowa Apostoła, że zostaliśmy wyzwoleni nie przez bogactwo Chrystusa, ale przez Jego ubóstwo. A przecież św. Paweł dobrze zna „niezgłębione bogactwo Chrystusa" (Ef 3,8), „dziedzica wszystkich rzeczy" (por. Hbr 1,2).

Czym zatem jest ubóstwo, którym Jezus nas wyzwala i ubogaca? Jest nim właśnie sposób, w jaki Jezus nas kocha, w jaki staje się naszym bliźnim, niczym Dobry Samarytanin, który pochyla się nad półżywym człowiekiem, porzuconym na skraju drogi (por. Łk 10,25 nn). Tym, co daje nam prawdziwą wolność, prawdziwe zbawienie i prawdziwe szczęście, jest Jego miłość współczująca, tkliwa i współuczestnicząca. Chrystus ubogaca nas swoim ubóstwem przez to, że staje się ciałem, bierze na siebie nasze słabości, nasze grzechy, udzielając nam nieskończonego miłosierdzia Bożego. Ubóstwo Chrystusa jest Jego największym bogactwem: Jezus jest bogaty swoim bezgranicznym zaufaniem do Boga Ojca, swoim bezustannym zawierzeniem Ojcu, bo zawsze szuka tylko Jego woli i Jego chwały. Jest bogaty niczym dziecko, które czuje się kochane, samo kocha swoich rodziców i ani na chwilę nie wątpi w ich miłość i czułość. Bogactwo Jezusa polega na tym, że jest Synem. Jedyna w swoim rodzaju więź z Ojcem to najwyższy przywilej tego ubogiego Mesjasza. Jezus wzywa nas, byśmy wzięli na siebie Jego „słodkie jarzmo", to znaczy byśmy wzbogacili się Jego „bogatym ubóstwem" albo „ubogim bogactwem", byśmy wraz z Nim mieli udział w Jego Duchu synowskim i braterskim, stali się synami w Synu, braćmi w pierworodnym Bracie (por. Rz 8,29).

Znane jest powiedzenie, że jedyny prawdziwy smutek to nie być świętym (L. Bloy); moglibyśmy też powiedzieć, że istnieje jedna tylko prawdziwa nędza: nie żyć jak synowie Boga i bracia Chrystusa.

2. Nasze świadectwoMoglibyśmy pomyśleć, że taka „droga" ubóstwa była odpowiednia dla Jezusa, my natomiast, którzy przychodzimy po Nim, możemy zbawić świat odpowiednimi środkami ludzkimi. Tak nie jest. W każdym czasie i miejscu Bóg nadal zbawia ludzi i świat poprzez ubóstwo Chrystusa, bo On staje się ubogi w sakramentach, w Słowie i w swoim Kościele, który jest ludem ubogich. Bogactwo Boga nie może się udzielać poprzez nasze bogactwo, ale zawsze i wyłącznie poprzez nasze ubóstwo, osobiste i wspólnotowe, czerpiące moc z Ducha Chrystusa.

Na wzór naszego Nauczyciela jesteśmy jako chrześcijanie powołani do tego, aby dostrzegać różne rodzaje nędzy trapiącej naszych braci, dotykać ich dłonią, brać je na swoje barki i starać się je łagodzić przez konkretne działania. Nędza to nie to samo co ubóstwo; nędza to ubóstwo bez wiary w przyszłość, bez solidarności, bez nadziei. Możemy wyróżnić trzy typy nędzy. Są to: nędza materialna, nędza moralna i nędza duchowa. Nędza materialna to ta, którą potocznie nazywa się biedą, i która dotyka osoby żyjące w warunkach niegodnych ludzkich istot, pozbawione podstawowych praw i dóbr pierwszej potrzeby, takich jak żywność, woda, higiena, praca, szanse na rozwój i postęp kulturowy. W obliczu takiej nędzy Kościół spieszy ze swoją posługą, ze swoją diakonią, by zaspokajać potrzeby i leczyć rany oszpecające oblicze ludzkości. W ubogich i w ostatnich widzimy bowiem oblicze Chrystusa; miłując ubogich i pomagając im, miłujemy Chrystusa i Jemu służymy. Nasze działanie zmierza także do tego, aby na świecie przestano deptać ludzką godność, by zaniechano dyskryminacji i nadużyć, które w wielu przypadkach leżą u żródeł nędzy. Kiedy władza, luksus i pieniądz urastają do rangi idoli, stawia się je ponad nakazem sprawiedliwego podziału zasobów. Trzeba zatem, aby ludzkie sumienia nawróciły się na drogę sprawiedliwości, równości, powściągliwości i dzielenia się dobrami.

Nie mniej niepokojąca jest nędza moralna, która czyni człowieka niewolnikiem nałogu i grzechu. Ileż rodzin żyje w udręce, bo niektórzy ich członkowie – często młodzi – popadli w niewolę alkoholu, narkotyków, hazardu czy pornografii! Iluż ludzi zagubiło sens życia, pozbawionych zostało perspektyw na przyszłość, utraciło nadzieję! I iluż ludzi zostało wepchniętych w taką nędzę przez niesprawiedliwość społeczną, przez brak pracy, odbierający godność, jaką cieszy się żywiciel rodziny, przez brak równości w zakresie prawa do wykształcenia i do ochrony zdrowia. Takie przypadki nędzy moralnej można słusznie nazwać zaczątkiem samobójstwa. Ta postać nędzy, prowadząca także do ruiny ekonomicznej, wiąże się zawsze z nędzą duchową, która nas dotyka, gdy oddalamy się od Boga i odrzucamy Jego miłość. Jeśli sądzimy, że nie potrzebujemy Boga, który w Chrystusie wyciąga do nas rękę, bo wydaje się nam, że jesteśmy samowystarczalni, wchodzimy na drogę wiodącą do klęski. Tylko Bóg prawdziwie zbawia i wyzwala.

Ewangelia to prawdziwe lekarstwo na nędzę duchową: zadaniem chrześcijanina jest głosić we wszystkich środowiskach wyzwalające orędzie o tym, że popełnione zło może zostać wybaczone, że Bóg jest większy od naszego grzechu i kocha nas za darmo i zawsze, że zostaliśmy stworzeni dla komunii i dla życia wiecznego. Bóg wzywa nas, byśmy byli radosnymi głosicielami tej nowiny o miłosierdziu i nadziei! Dobrze jest zaznać radości, jaką daje głoszenie tej dobrej nowiny, dzielenie się skarbem, który został nam powierzony, aby pocieszać strapione serca i dać nadzieję wielu braciom i siostrom pogrążonym w mroku. Trzeba iść śladem Jezusa, który wychodził naprzeciw ubogim i grzesznikom niczym pasterz szukający zaginionej owcy, wychodził do nich przepełniony miłością. Zjednoczeni z Nim, możemy odważnie otwierać nowe drogi ewangelizacji i poprawy ludzkiej kondycji.

Drodzy bracia i siostry, niech w tym czasie Wielkiego Postu cały Kościół będzie gotów nieść wszystkim, którzy żyją w nędzy materialnej, moralnej i duchowej, gorliwe świadectwo o orędziu Ewangelii, którego istotą jest miłość Ojca miłosiernego, gotowego przygarnąć w Chrystusie każdego człowieka. Będziemy do tego zdolni w takiej mierze, w jakiej upodobnimy się do Chrystusa, który stał się ubogi i ubogacił nas swoim ubóstwem. Wielki Post to czas ogołocenia: dobrze nam zrobi, jeśli się zastanowimy, czego możemy się pozbawić, aby pomóc innym i wzbogacić ich naszym ubóstwem. Nie zapominajmy, że prawdziwe ubóstwo boli: ogołocenie byłoby bezwartościowe, gdyby nie miało wymiaru pokutnego. Budzi moją nieufność jałmużna, która nie boli.

Duch Święty, dzięki któremu jesteśmy „jakby ubodzy, a jednak wzbogacający wielu, jako ci, którzy nic nie mają, a posiadają wszystko" (2 Kor 6,10), niech utwierdza nas w tych postanowieniach, niech umacnia w nas wrażliwość na ludzką nędzę i poczucie odpowiedzialności, abyśmy stawali się miłosierni i spełniali czyny miłosierdzia. W tej intencji będę się modlił, aby każdy wierzący i każda społeczność kościelna mogli owocnie przeżyć czas Wielkiego Postu, proszę was też o modlitwę za mnie. Niech Chrystus wam błogosławi, a Matka Boża ma was w swojej opiece.

Watykan, 26 grudnia 2013, w święto
św. Szczepana, diakona i pierwszego męczennika.

FRANCISCUS

 
Odpusty na Rok Wiary
24 listopada 2012

DEKRET BISKUPA SOSNOWIECKIEGO

o możliwości uzyskania łaski odpustu zupełnego w Roku Wiary w Diecezji Sosnowieckiej

„«Podwoje wiary» (por. Dz 14, 27) są dla nas zawsze otwarte. Wiodą one do życia w komunii z Bogiem i pozwalają wejść do Jego Kościoła. Próg ten można przekroczyć, kiedy głoszone jest Słowo Boże, a serce poddaje się kształtowaniu przez łaskę, która przemienia".

Tymi słowami rozpoczyna się list apostolski motu proprio „Porta fidei", którym Benedykt XVI ogłosił 11 października 2011 r. Rok Wiary. Aby jeszcze bardziej umożliwić kształtowanie serc przez przemieniającą Chrystusową łaskę, zachęca się, by Rok ten był czasem sprzyjającym większemu zaangażowaniu religijnemu, przystępowaniu z większą wiarą i częściej do sakramentu pokuty oraz podejmowaniu uczynków przyczyniających się do nawrócenia na nowo do Pana Jezusa.

Zgodnie z dekretem Penitencjarii Apostolskiej z dnia 5 października 2012 r. o odpustach na Rok Wiary, istnieje dodatkowa możliwość zyskiwania odpustu zupełnego, czyli darowania przez Miłosiernego Boga kary doczesnej za grzechy odpuszczone już co do winy. Odpust ten można ofiarować za dusze wiernych zmarłych.

Wierni odpowiednio usposobieni, a więc w duchu prawdziwej skruchy za własne grzechy, wzbudziwszy wewnętrzną postawę całkowitego oderwania od każdego grzechu, także powszedniego, po sakramentalnej spowiedzi, przyjęciu Komunii Świętej i modlitwie w intencjach Ojca Świętego, mogą uzyskać tę łaskę w czasie trwania Roku Wiary, od 11 października 2012 r. do 24 listopada 2013 r. w następujących okolicznościach i miejscach:

1. Uczestniczenie w przynajmniej trzech naukach wygłaszanych podczas misji świętych lub trzech rozważaniach na temat dokumentów Soboru Watykańskiego II albo Katechizmu Kościoła Katolickiego.

2. Nawiedzenie w formie pielgrzymki którejś z bazylik papieskich, katakumb chrześcijańskich, kościoła katedralnego lub innych miejsc świętych wyznaczonych przez ordynariusza miejsca, połączone z uczestniczeniem w świętych obrzędach lub przynajmniej pozostanie przez stosowny czas w skupieniu i oddanie się pobożnemu rozmyślaniu zakończonemu odmówieniem Ojcze Nasz i Wyznania Wiary w jakiejkolwiek przepisanej formie, oraz wezwaniami ku czci Matki Bożej i Świętych Apostołów lub Patronów, w zależności od okoliczności czasu i miejsca.

Jako miejsca święte w Diecezji Sosnowieckiej, za nawiedzenie których można uzyskać odpust zupełny, wyznaczam:

Bazylika Katedralna Wniebowzięcia NMP w Sosnowcu;

Bazylika NMP Anielskiej w Dąbrowie Górniczej;

Bazylika Najświętszego Serca Pana Jezusa w Dąbrowie Górniczej - Strzemieszycach;

Bazylika św. Andrzeja Apostoła w Olkuszu;

Kolegiata św. Wojciecha i św. Katarzyny w Jaworznie;

Kościół NMP Nieustającej Pomocy w Jaworznie – Osiedlu Stałym;

Kościół Najświętszego Serca Pana Jezusa w Sosnowcu.

3. We wszystkich kościołach w dniach wyznaczonych przez ordynariusza miejsca z racji uczestniczenia w uroczystej Eucharystii sprawowanej w Roku Wiary lub uroczystej celebracji Liturgii Godzin, dodając odmówienie Wyznania Wiary w jakiejkolwiek przepisanej formie.

Ponadto wyznaczam następujące dni, w które we wszystkich kościołach i kaplicach Diecezji Sosnowieckiej można zyskiwać odpusty zupełne za uczestnictwo w Eucharystii albo Liturgii Godzin połączone z odmówieniem Wyznania Wiary:

Wspomnienie św. Rafała Kalinowskiego – 20 listopada;

Uroczystość Niepokalanego Poczęcia NMP - 8 grudnia 2012 r.;

Uroczystość Objawienia Pańskiego – 6 stycznia 2013 r.;

Święto Chrztu Pańskiego – 13 stycznia 2013 r.;

Wspomnienie Matki Bożej z Lourdes (Światowy Dzień Chorego) – 11 lutego 2013 r.;

Uroczystość św. Józefa - 19 marca 2013 r.;

Uroczystość Zwiastowania Pańskiego - 8 kwietnia 2013 r.;

Dzień święceń kapłańskich w Diecezji Sosnowieckiej – 18 maja 2013 r.;

Uroczystość św. Brata Alberta – 17 czerwca 2013 r.;

Uroczystość Świętych Apostołów Piotra i Pawła - 29 czerwca 2013 r.;

Wspomnienie Matki Bożej Anielskiej – 2 sierpnia 2013 r.;

Diecezjalna Pielgrzymka Chorych – 4 września 2013 r.;

Uroczystość Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata (uroczyste zakończenie Roku Wiary) - 24 listopada 2013 r.

4. W dowolnie wybranym przez każdego wiernego dniu, w którym nawiedzi chrzcielnicę lub - gdy jej nie ma - miejsce własnego chrztu i odnowi przyrzeczenia chrzcielne w jakiejkolwiek przepisanej formie.

5. Ponadto biskupowi diecezjalnemu z okazji głównej celebracji Roku Wiary przysługuje prawo udzielenia papieskiego błogosławieństwa połączonego z możliwością uzyskania odpustu zupełnego. W Diecezji Sosnowieckiej nastąpi to w dniu uroczystego zakończenia Roku Wiary w uroczystość Chrystusa Króla Wszechświata, dnia 24 listopada 2013 r.

6. Wierni, prawdziwie skruszeni, którzy nie mogą uczestniczyć w uroczystych nabożeństwach odprawianych w wyznaczonych dniach (więźniowie, chorzy i osoby w podeszłym wieku oraz ci, którzy sprawują nad nimi opiekę w szpitalach, hospicjach i innych domach opieki), mogą uzyskać odpust zupełny pod zwykłymi warunkami, łącząc się myślą i duchem z wiernymi obecnymi na tych nabożeństwach, zwłaszcza w chwilach, w których telewizja lub radio transmitują słowa Ojca Świętego lub biskupa diecezjalnego, odmówią we własnym domu, lub tam, gdzie się znajdują (jeśli to możliwe, w kaplicy klasztornej, szpitalnej lub innej) Ojcze Nasz i Wyznanie Wiary w jakiejkolwiek przepisanej formie, oraz inne modlitwy dla uzyskania odpustu Roku Wiary i ofiarują Bogu swe cierpienia i trudy życia.

7. Udzielam jednocześnie wszystkim spowiednikom sprawującym w Roku Wiary sakrament pokuty w świątyniach wyznaczonych w punkcie 2. uprawnienia do rozgrzeszania w zakresie sakramentalnym z cenzur latae sententiae, niezadeklarowanych i niezastrzeżonych dla Stolicy Apostolskiej (zob. kan. 508 § 1 Kodeksu Prawa Kanonicznego).

+ Grzegorz Kaszak

Biskup Sosnowiecki

 
Potęga modlitwy różańcowej
6 października 2012

Potęga modlitwy różańcowej

Jacek Salij OP

Parę słów na temat prehistorii różańca

Zwyczaj powtarzania tych samych krótkich formuł znany jest w wielu religiach. Wystarczy sobie przypomnieć nasze liczne litanie, albo chociażby Psalm 136 z jego powtarzającym się refrenem «Bo Jego łaska na wieki». Również sznury z paciorkami do liczenia powtarzanych formuł modlitewnych lub medytacyjnych znane są w różnych religiach, np. w hinduizmie, buddyzmie, islamie, a również w Kościołach wschodnich[1].

Natomiast pierwsze zapisane chrześcijańskie świadectwo wielokrotnego powtarzania tych samych modlitw zawdzięczamy znanemu historykowi Kościoła, Sozomenowi. Dotyczy ono sławnego patriarchy życia pustelniczego, Pawła z Teb (228-341): «Ciągle się modlił, codziennie trzysta modlitw składając Bogu w ofierze, jakby się uiszczał z jakiejś daniny. Aby się zaś niepostrzeżenie nie pomylić w rachubie, trzysta kamyków wrzucał w zanadrze, i po każdej modlitwie jeden kamyk wyrzucał. Kiedy wyrzucił ostatni kamyk, znaczyło to, że liczba modlitw równa się pełnej liczbie kamyków»[2].

Z kolei zapewne pierwsze świadectwo wielokrotnego odmawiania Zdrowaś Mario znajduje się w żywocie Ildefonsa, biskupa Toledo († 667)[3]. Sam jednak zwyczaj modlenia się słowami Archanioła Gabriela jest wcześniejszy, początek wziął z liturgii, o czym świadczą najstarsze księgi liturgiczne[4].

Dość długo dokonywało się przyłączanie imienia Jezus do Pozdrowienia Anielskiego. Rainer Scherschel łączy to z zapoczątkowanym przez św. Anzelma z Canterbury nabożeństwem do Imienia Jezus. Papież Urban IV (1261-1264) udzielił 30 dni odpustu za dołączenie do Pozdrowienia Anielskiego imienia Jezus[5]. Proces dołączania imienia Jezus do Zdrowaś Mario przebiegał zapewne powoli, skoro jeszcze kilka razy papieże popierali odpustami ten dodatek – Jan XXII (1316-1334) oraz Innocenty VIII w swojej bulli Splendor paternae gloriae z 26 lutego 1491[6].

Jeśli idzie o drugą część Zdrowaś Mario, została ona umieszczona w brewiarzu rzymskim dopiero na polecenie Piusa V (1566-1572)[7].

Co najmniej dwa poważne argumenty wskazują na szczególną rolę św. Dominika († 1221) w dziejach różańca. Po pierwsze, wielki propagator różańca, bł. Alan de la Roche (1428-1475) wielokrotnie i z naciskiem podkreślał, że pierwszym krzewicielem różańca maryjnego był właśnie św. Dominik[8] - bardzo możliwe, że Alan jest wyrazicielem żywej wtedy tradycji, wyrastającej z rzeczywistych faktów z życia św. Dominika. Po wtóre, zachowało się kilka obrazów z XIV wieku (w kościele w Muret znajduje się nawet taki obraz z XIII wieku), przedstawiających św. Dominika, otrzymującego różaniec z rąk Matki Bożej.

Pochodzenie różańca od św. Dominika zakwestionował w roku 1903 H. Holzapfel[9]. Praktycznie jednak udowodnił on tylko to, że założyciel Dominikanów prawdopodobnie nie łączył jeszcze odmawiania pacierzy różańcowych z medytacją tajemnic wiary. Zwolennik tezy Holzapfela, R. Scherschel – biorąc pod uwagę zastanawiająco wczesne pojawienie się motywu różańcowego w tradycji ikonograficznej św. Dominika – proponuje tezę pośrednią: «Chociaż różaniec nie pochodzi od św. Dominika, to jednak, w naszej perspektywie historycznej ewolucji tej modlitwy, niemało miejsca poświęcić trzeba jego osobie w uznaniu, że przyczynił się do jej rozwoju, dowartościowania i rozpowszechnienia przez to, iż sam odmawiał i popierał odmawianie pięćdziesiątki względnie psalterium, czyli poniekąd <Różańca> swoich czasów. Właśnie to i tylko to zaświadczają stare malowidła z XIII czy XIV wieku, na których Dominik otrzymuje z rąk Matki Bożej różaniec, czyli sznur do liczenia Zdrowaś Maryjo»[10].

Od kiedy odmawianie pacierzy różańcowych zaczęto łączyć z medytacją nad istotnymi tajemnicami wiary? Czołowi badacze historii różańca skłonni są źródeł tej błogosławionej innowacji szukać w klasztorze kartuzów w Trewirze, gdzie na początku wieku XV zaczęto do Zdrowaś Mario dodawać tzw. klauzule. Zatem dwaj kartuzi z tego klasztoru – Adolf z Essen, a zwłaszcza Dominik z Prus – byliby założycielami różańca we współczesnym słowa znaczeniu, mianowicie oni pierwsi, jak się wydaje, połączyli odmawianie pacierzy z medytacją tajemnic wiary[11].

Warto zwrócić uwagę na to – byłby to bardzo wczesny precedens dla zaproponowanych przez Jana Pawła II «tajemnic Światła» – że wśród pięćdziesięciu klauzul różańcowych, jakie opracował Dominik z Prus, aż osiem dotyczy działalności publicznej Pana Jezusa: «Którego Jan ochrzcił w Jordanie i wskazał Go jako Baranka Bożego», «Który przez czterdzieści dni pościł na pustyni, a szatan kusił Go tam po trzykroć», «Który zebrawszy uczniów głosił światu królestwo niebieskie», «Który przywracał wzrok ślepym, oczyszczał trędowatych, leczył chromych i uwalniał wszystkich dręczonych przez diabła», «Którego stopy Maria Magdalena oblała łzami, wytarła włosami, całowała i namaściła olejkiem», «Który wskrzesił martwego od czterech dni Łazarza, a także innych zmarłych», «Który w Niedzielę Palmową siedząc na oślęciu przyjęty został przez lud z wielką chwał», «Który na ostatniej swej wieczerzy ustanowił czcigodny sakrament swego ciała i krwi»[12].

Natomiast pierwszy poświęcony różańcowi dokument papieski to wydana 30 maja 1478 bulla Pastoris aeterni Sykstusa IV, zatwierdzająca bractwo różańcowe przy kościele Dominikanów w Kolonii. Członkowie tego bractwa – pisze papież – «zwykli odmawiać w ciągu trzech dni każdego tygodnia piętnaście razy Modlitwę Pańską i sto pięćdziesiąt razy Pozdrowienie Anielskie na cześć Najświętszej Maryi Panny, a modlitwy te i pozdrowienia nazywają różańcem. Również poza Kolonią, w innych miastach i miejscowościach bardzo wielu wiernych obojga płci należy do tego bractwa»[13].

Warto wiedzieć, że cytowany tu już dwukrotnie, wydany w roku 1891 na zlecenie generała Dominikanów, Józefa Marię Larroca, zbiór papieskich dokumentów różańcowych[14] zawiera 219 różnych bulli i dekretów zatwierdzających lub promujących bractwa różańcowe oraz inne formy pobożności różańcowej, przyznających odpusty, zachęcających do odmawiania różańca, itp. Jeśli do tego dodać 238 poświęconych różańcowi dokumentów wydanych przez różne urzędy Stolicy Apostolskiej, zbiór ten – liczący sobie 457 dokumentów! – przedstawia się rzeczywiście imponująco. Dlatego zaś dokumentów tych jest aż tak wiele, gdyż przeważnie skierowane są one do jakichś partykularnych bractw lub kościołów. Trudno wątpić, że tak jednoznaczne poparcie Stolicy Apostolskiej dla modlitwy różańcowej przyczyniło się ogromnie do jej popularności w Kościele.

Dokumenty Stolicy Apostolskiej nie pozostawiają wątpliwości co do tego, że przez całe stulecia podstawowym narzędziem krzewienia tej formy modlitwy były bractwa różańcowe. One organizowały różańcowe nabożeństwa i procesje, niekiedy miały własne kaplice w kościołach, zwłaszcza dominikańskich, często fundowały dla kościołów obraz Matki Bożej Różańcowej, przynależność do bractwa zwiększała możliwości uzyskania odpustów. Przez całe wieki zwyczajnym obowiązkiem członków bractwa było odmówienie w ciągu każdego tygodnia całego różańca.

Matka Boża Zwycięska

Pierwszym wielkim papieżem różańcowym był św. Pius V. W wydanej 17 września 1569 konstytucji apostolskiej Consueverunt Romani Pontifices zaleca on różaniec jako szczególnie skuteczną modlitwę błagalną w czasie zagrożeń i utrapień, niewątpliwie mając na myśli ówczesne rozdarcie chrześcijaństwa po wystąpieniu Marcina Lutra oraz narastające wtedy zagrożenie ze strony Turków, którzy nie ukrywali, że następnym ich celem po zdobyciu Konstantynopola jest zdobycie Rzymu.

«Biskupi rzymscy oraz inni święci ojcowie, nasi poprzednicy – że przytoczę pierwsze zdanie wspomnianej konstytucji – ilekroć trapiły ich wojny cielesne bądź duchowe, albo kiedy zagrażały im inne niebezpieczeństwa, mieli zwyczaj z tym większym pokojem i żarliwością służyć i oddawać się Bogu, aby tym łatwiej uniknąć zagrożeń i uzyskać bezpieczeństwo. Błagali o Bożą pomoc, swoimi prośbami i litaniami wzywali wstawiennictwa Świętych, i wraz z Dawidem wznosili oczy ku górom, mając niezachwianą nadzieję, że stamtąd przyjdzie im pomoc»[15].

Papież wspomniał ponadto w tym dokumencie, że powtarzając «stosownie do liczby Psalmów Dawida sto pięćdziesiąt Pozdrowień Anielskich, z Modlitwą Pańską przy każdej dziesiątce, medytuje się, czci i rozmyśla o całym życiu Pana naszego Jezusa Chrystusa»[16]. Przesadą byłoby jednak twierdzić, a twierdzenie takie można spotkać w niektórych książkach poświęconych historii różańca, jakoby dopiero w konstytucji apostolskiej Consueverunt Romani Pontifices ustalona została ostateczna forma tej modlitwy. Wydaje się, że duszpasterskie znaczenie tej konstytucji polega przede wszystkim na podkreśleniu wielkiej skuteczności różańca.

Rzecz jasna, kiedy wkrótce potem niebezpieczeństwo tureckie zaczęło coraz bardziej narastać, różaniec stał się szczególnie ważną modlitwą o ocalenie, przełomowe zaś – dwa lata później, 7 października 1571 - zwycięstwo nad znacznie liczniejszą flotą turecką pod Lepanto zaczęło być przypisywane potędze modlitwy różańcowej. Żywe odtąd, również dzisiaj, przeświadczenie, że różaniec jest modlitwą szczególnie skuteczną, stało się nieustannym źródłem jego popularności w Kościele.

Odnotujmy jeszcze, że szczególnym owocem zwycięstwa pod Lepanto, który wiele przyczyniał się do popularności modlitwy różańcowej, było ustanowione przez następcę Piusa V, Grzegorza XIII, dekretem z 1 kwietnia 1573 święto Matki Bożej Różańcowej. Papież nakazał obchodzić je – wyraźnie zaznaczając, że jest to podziękowanie Bogu za ocalenie od niebezpieczeństwa tureckiego – w każdą pierwszą niedzielę października[17]. W każdym katolickim kościele głoszone było dzięki temu świętu rok rocznie kazanie zachęcające do odmawiania różańca, w wielu zaś kościołach ważną formą popularyzacji tej modlitwy były urządzane z okazji tego święta procesje różańcowe[18].

W wiekach następnych, kilka inicjatyw oddolnych oraz dwie wielkie inicjatywy papieskie wciąż na nowo odświeżały i pogłębiały w Kościele pobożność różańcową. Najpierw wymieńmy założony za pontyfikatu Urbana VIII (1623-1644) przez dominikanów włoskich, Petroniusza Martini oraz Tymoteusza Ricci, tzw. «różaniec wieczny»[19]. Jego idea polegała na tym, żeby Matka Najświętsza była czczona nieustanną modlitwą różańcową i w tym celu 8760 godzin, jakie składają się na jeden rok, rozdzielano między tyluż ludzi. Do inicjatywy, niegdyś ogromnie popularnej zwłaszcza we Włoszech i w Hiszpanii, przyłączył się sam papież Urban VIII, któremu przypadła ostatnia godzina przed północą każdego 22 maja.

Ustalona przez inicjatorów «różańca wiecznego» zasada, że każda z 8760 godzin powinna być obsadzona przez innego modlącego się istotnie utrudniała rozwój tej inicjatywy, toteż – w połowie XIX wieku, za sprawą Augustyna Charbon – zrezygnowano z cyklu całorocznego na rzecz cyklu comiesięcznego.

Bez porównania większą popularność uzyskał założony w Lyonie przez Paulinę Marię Jaricot w roku 1826 i po dziś dzień popularny «żywy różaniec», polegający na organizowaniu się w piętnastoosobowe grupy, zwane «różami», zobowiązujące się do codziennego odmawiania jednej dziesiątki różańca, tak żeby wszyscy razem – ponieważ każdy z członków «róży» medytuje inną tajemnicę – odmówili cały różaniec. Rzecz jasna, po wprowadzeniu przez Jana Pawła II «tajemnic Światła» róże powinny być teraz dwudziestoosobowe.

W wieku XIX Kościół miał drugiego po św. Piusie V papieża, który okazał się wielkim promotorem różańca. Był nim Leon XIII (1878-1903), autor wydanej 1 września 1883 encykliki Supremi apostolatus, w której zalecił całemu Kościołowi codzienne nabożeństwa różańcowe przez cały miesiąc październik. Papież ten wydał później jeszcze kilkanaście następnych encyklik różańcowych[20]. Jeśli pamiętać o tym, że wówczas nie odprawiano Mszy świętych wieczorem, łatwo domyślić się, że ten sposób zachęcania do modlitwy różańcowej okazał się wyjątkowo skuteczny, tak że od czasów Leona XIII różaniec stał się w Kościele naprawdę modlitwą powszechnie znaną.

Odnotujmy różańcową działalność rozpoczętą za pontyfikatu Leona XIII i pod jego wpływem wielkiego charyzmatyka świeckiego, bł. Bartolo Longo (1841-1926), budowniczego bazyliki w Nowej Pompei, który propagował ideę, że modlitwa różańcowa powinna owocować czynami życia chrześcijańskiego, a zwłaszcza miłosierdziem wobec ubogich[21]

Do tego dodajmy różańcowy charakter najważniejszych objawień maryjnych. W roku 1858 Matka Najświętsza kilkanaście razy objawia się małej Bernadecie Soubiroux, zawsze z różańcem w ręku. Różańcowy charakter objawień w Fatimie w roku 1917 jest tak znany, że nie trzeba o tym przypominać. Również w Gietrzwałdzie w roku 1877 Matka Najświętsza przekazała wizjonerkom swoje życzenie, żeby ludzie codziennie odmawiali różaniec. Rzecz jasna, wszystkie te wydarzenia pomogły wielu ludziom odkryć znaczenie, piękno i moc modlitwy różańcowej.

W wieku XX zwłaszcza dwie oddolne inicjatywy różańcowe zasługują na odnotowanie i pamięć. Najpierw, podjęta przez ojca Patryka Peytona na początku II wojny światowej Krucjata Różańca Rodzinnego, którego główna idea sprowadzała się do tego, że poszczególne rodziny zobowiązywały się odmawiać codziennie przynajmniej jedną dziesiątkę różańca. W Polsce, szczególnie zasłużonymi promotorami tej krucjaty byli, od roku 1958, dwaj dominikanie, Szymon Niezgoda (1932-2002) i Reginald Wiśniowski (ur.1920), którzy przeprowadzili setki różańcowych rekolekcji, w wyniku których setki tysięcy rodzin podjęły się codziennie odmawiać różaniec.

Na szczególną pamięć zasługuje ponadto krucjata różańcowa o wolność ojczyzny, zainicjowana w roku 1948 przez dawnego niewierzącego, który po swoim nawróceniu został franciszkaninem, ojca Piotra Pawliczka. Około siedemset tysięcy ludzi zobowiązało się wtedy codziennie odmawiać różaniec. Po siedmiu latach modlitwy krucjata została uwieńczona spektakularnym zwycięstwem: 13 maja 1955, a więc dokładnie w rocznicę objawień fatimskich, władze ZSRR – bez żadnego politycznego powodu – podjęły decyzję wycofania swych wojsk z Austrii. W czasach komunizmu był to jedyny przypadek dobrowolnego wycofania się Sowietów z okupowanego przez nich kraju.

Męczennicy różańcowi

Szczególnym potwierdzeniem znaczenia modlitwy różańcowej są ci uprzywilejowani świadkowie wiary, których śmierć męczeńską spodobało się Opatrzności Bożej powiązać z różańcem. Zacznijmy od pierwszego wyniesionego do chwały ołtarzy Cygana, bł. Zefiryna Gimenez Malla, skazanego na śmierć w okolicznościach następujących. Kiedy czerwona Hiszpania szalała nienawiścią do wszystkiego co katolickie, Zefiryn ujął się za prowadzonym na rozstrzelanie młodym księdzem – było to w Barbastro pod koniec czerwca 1936 r. Rzecz jasna, tyle tylko osiągnął, że sam został aresztowany. «Gdy jeszcze znaleziono w jego kieszeni różaniec, jego los był przesądzony. Jeden z milicjantów, który znał Zefiryna jako dobrego człowieka, próbował go ratować, prosząc o dyskretne oddanie różańca w jego ręce. Zefiryn pozostał jednak wierny swoim przekonaniom. Odważnie wyznał wiarę, godząc się na więzienie i śmierć. W więzieniu modlił się na różańcu i pocieszał innych <wrogów hiszpańskiego ludu>»[22]. Skazany na śmierć, został rozstrzelany 2 sierpnia 1936 roku, beatyfikowany przez Jana Pawła II 4 maja 1997 roku.

Dwóch jednoznacznych bohaterów różańca znajduje się w grupie 108 męczenników z czasów II wojny światowej, beatyfikowanych 13 czerwca 1999 r. Pierwszy z nich, ks. Władysław Demski z Inowrocławia, został z powodu różańca zatłuczony na śmierć 26 maja 1940 roku w obozie koncentracyjnym w Sachsenhausen. A było to tak: Kiedy przypadkowo wypadł mu z kieszeni różaniec, esesmani kazali mu go podeptać. Kiedy ks. Władysław odmówił, Niemiec rzucił różaniec w błoto i kazał go księdzu pocałować. Ksiądz ukląkł i odszukał wargami krzyżyk różańca, co wywołało wściekłość strażników. Pobili go na śmierć i jeszcze próbowali się bawić nad ciałem męczennika[23].

Z kolei w Oświęcimiu, 4 lipca 1942 roku, poniósł śmierć inny męczennik różańcowy, ks. Józef Kowalski, salezjanin. Za odmowę podeptania różańca został pobity i przeniesiony do obozowej kompanii karnej. Kiedy kazano mu wejść na beczkę i wygłosić kazanie, ksiądz Józef «spokojnym głosem odmówił Ojcze nasz, Pod Twoją obronę i Witaj Królowo. Kapo Karl Langenhagen zepchnął go z beczki i skopał niemiłosiernie. Ksiądz Józef wrócił do baraku i modlił się, przeczuwając najgorsze. Po jakimś czasie zjawił się kapo Józef Mitas i zabrał go ze sobą. Ksiądz Kowalski oddał koledze ostatnią kromkę chleba i poprosił, żeby pomodlić się za niego i prześladowców. Został zmasakrowany i utopiony w beczce z fekaliami»[24].

Czuje się coś szatańskiego w nienawiści, jaką u różnych osobistych nieprzyjaciół Boga i Kościoła budził różaniec. Sądzę, że nie jest czymś nieracjonalnym domyślać się, że nienawiść ta jest odgłosem wściekłości szatana z powodu szczególnej potęgi modlitwy różańcowej.

Szczególnie wiele prześladowań z powodu różańca zaznali katolicy w czasach sowieckich. «Z obsesyjną wręcz nienawiścią – że przytoczę słowa jednego z badaczy zagadnienia – prześladowano działalność Żywego Różańca»[25]. Tu Autor przywołuje świadectwo ks. Antoniego Chomickiego, który usłyszał kiedyś od oficera KGB, że Żywy Różaniec to coś gorszego niż bomba atomowa.

Być może istotnym źródłem takiej nienawiści do Żywego Różańca była niemożność uwierzenia przez służbę bezpieczeństwa, że naprawdę jest to nabożeństwo czysto religijne. Oto fragment instrukcji «objaśniającej» lokalnych wyznaniowców, czym jest Żywy Różaniec: «Prawowierny katolik, żeby osiągnąć <odpuszczenie grzechów>, musi codziennie odmówić 150 modlitw (70 razy <pater noster>, 60 razy <credo>, 20 razy <ave Maria>, odliczając je na specjalnych paciorkach nazywanych różańcem. Ponieważ jednej osobie trudno przeczytać taką ilość modlitw, kościół zezwala przeczytać te modlitwy kolektywnie, zrzeszając grupy po 10 ludzi. Takie zebrania po 10 ludzi są prawdopodobnie praktykowane wśród katolików, przy czym w trakcie tych zebrań ich skład stabilizuje się. Zebrania te z reguły nie zawężają się tylko do odczytywania modlitw. Zmieniają się one w dyskusje dotyczące różnych, w tym też daleko niereligijnych tematów. <Różaniec> w ten sposób zamienia się w działającą nieustannie zwartą grupę, dowodzoną przez tzw. <tercjarzy>»[26].

Wiele faktów martyrologii różańcowej w ZSRR wydobył ks. Roman Dzwonkowski SAC. To on wydobył na światło dzienne męczeństwo inwalidki z Żytomierskiego, Janiny Jandulskiej, rozstrzelanej bez sądu za samo tylko zorganizowanie Żywej Róży. Chyba jeden tylko Pan Bóg wie, ilu męczenników zostało zamordowanych w Związku Sowieckim za swoje takie czy inne zaangażowanie w modlitwę różańcową. «Opowiadała mi – cytuję teraz ks. Dzwonkowskiego – p. Władysława Jaworska z parafii Sołobkowce, w rejonie jarmolińskim obwodu chmielnickiego, historię własnej rodziny, związaną ze sprawą Żywego Różańca. W roku 1938, gdy miała lat 7, został aresztowany jej ojciec. Uwięziono go z wieloma innymi Polakami w Płoskirowie. Udało mu się stamtąd przysłać żonie brudną koszulę, w której mankiecie ukrył karteczkę ze słowami: <Zabrali mnie za Różaniec, pamiętaj, ucz dzieci>. Było ich w domu czworo. Napisał to, bo wiedział, że już nie wróci – i nie wrócił. Jak się później okazało, za worek pszenicy wydał wszystkich sąsiad, zresztą Polak»[27].

Jeszcze w latach siedemdziesiątych «zdarzało się na Ukrainie, że z konduktu pogrzebowego wyciągano mężczyznę, który odmawiał różaniec i karano wysokim <sztrafem>». Na KGB księżom często zadawano pytanie o Żywy Różaniec i «tercjarów»[28].

Odnotujmy jeszcze świadectwo cierpienia za różaniec w polskich więzieniach stalinowskich. Jego autorem jest ks. Józef Sanak, więzień PRL w latach 1950-55, autor książki pt. Gorszy niż bandyta. Kapłan w stalinowskim więzieniu (Wyd. Platan 2001): «Bardzo niebezpieczną modlitwą był Różaniec. Różańce robiliśmy z kulek chleba. Gdy naczelnik więzienia znalazł przy kimś taki różaniec, natychmiast kazał mu go zjeść, nie licząc się z tym, że więzień po prostu mógł się udławić. My, starzy wyrafinowani więźniowie, wiedzieliśmy, gdzie i jak chować różańce, aby nie podpaść. Jeden Bóg wie, ile tych różańców chlebowym zmówiłem...»[29].

Nieznane u nas fakty z dziejów różańcowego męczeństwa w dalekiej Japonii odsłaniają nie opublikowane jeszcze badania Józefa Klimurczyka OP. Wielu spośród chrześcijan więzionych za wiarę, a następnie zamordowanych w Dniu Wielkiego Męczeństwa, 10 września 1622 roku, przekazało swoim bliskim różańce, jakie w oczekiwaniu na śmierć sporządzili w więzieniu. Te otrzymane od męczenników różańce były przechowywane jako drogocenna relikwia – i były później zarówno świadectwem oskarżenia w następnych prześladowaniach, jak źródłem mocy dla następnych męczenników.

Owoce tych męczenników różańcowych – których imiona i liczbę zna jeden tylko Bóg – nieoczekiwanie objawiły się z górą dwa wieki później. Jak wiadomo, ostatnie prześladowania w Japonii – po których władze doszły do wniosku, że chrześcijan w tym kraju już nie ma – zakończyły się w roku 1637. Wtedy również zaczął się trwający aż do roku 1853 okres izolacji Japonii. Kilkanaście lat później, kiedy w Nagasaki francuscy misjonarze wybudowali kościół, zaczęli się do nich zgłaszać ukryci chrześcijanie, którzy przez prawie 250 lat bez księży i bez Eucharystii, a nawet bez Pisma Świętego, gruntownie odseparowani od Stolicy Apostolskiej i całego Kościoła, zdołali zachować – właśnie dzięki modlitwie różańcowej – wiarę katolicką. Ostatni misjonarze – jeszcze w pierwszej połowie XVII wieku – przekazali im trzy kryteria, po których będą mogli poznać tych głosicieli Ewangelii, którym powinni zaufać: będą oni czcić Maryję, uznawać Papieża i żyć w celibacie.

Temat męczenników różańcowych tutaj tylko sygnalizuję. Już Tertulian zauważył, że sanguis Martyrum – semen Christianorum – krew męczenników jest posiewem chrześcijan. Analogicznie, krew męczenników różańcowych na pewno przyczynia się do rozszerzania się w Kościele umiłowania modlitwy różańcowej. Dlatego powinniśmy sobie wzajemnie więcej o faktach takiego męczeństwa opowiadać. Wielka szkoda na przykład, że u nas w Polsce praktycznie nic nie wiemy o naprawdę poruszających dziejach męczeństwa różańcowego Kościoła w Irlandii.

Próba uchwycenia samej istoty modlitwy różańcowej

Spróbujmy teraz opisać samą istotę tej modlitwy, tak jak wydestylowało ją doświadczenie wielu pokoleń wiernych, modlących się na różańcu. Otóż po pierwsze, jest to modlitwa paradoksalna. Zanosi się w niej bardzo wiele słów, ale jej niejako założeniem jest to, żeby nie mówić w niej do Boga ani jednego słowa, a w każdym razie ani jednego słowa tylko od siebie. Święte słowa Modlitwy Pańskiej i Pozdrowienia Anielskiego mają nas wyciszyć i stworzyć atmosferę sprzyjającą temu, żebyśmy mogli głęboko usłyszeć to, co sam Bóg ma nam do powiedzenia.

Po drugie, podczas tej modlitwy staramy się wsłuchiwać w rzeczy najważniejsze, jakie kiedykolwiek Bóg powiedział ludziom. Chodzi o wsłuchiwanie się w to, co Bóg powiedział już nie tylko do mnie czy do ciebie, ale do całej ludzkości, do wszystkich jej pokoleń. W medytacji różańcowej staramy się wsłuchać w ten Boży Przekaz, który został nam podany już nie tylko w naczyniu ludzkich słów, ale w Słowie Jednorodzonym, przez Jego wcielenie, całą działalność mesjańską, zbawczą śmierć na krzyżu i zmartwychwstanie.

Modlitwa różańcowa na tym bowiem polega, że Zdrowaśki odmierzają czas i stanowią coś w rodzaju melodii duchowej, wyciszającej mój umysł i zmysły, natomiast samym centrum swojej duszy staram się wówczas otwierać na Syna Bożego, mojego Zbawcę, który przemawia do mnie już nie tylko swoją nauką, ale tym wszystkim, czego dokonał dla naszego zbawienia. Celem przecież medytacji różańcowej jest wchłanianie w siebie tych zbawczych wydarzeń. Jeśli pamiętać o tym, że Msza Święta jest więcej niż modlitwą (jest ona bowiem rzeczywistym — mocą Ducha Świętego dokonanym — uobecnieniem zbawczej Ofiary Chrystusa), to czy chrześcijanin może sobie wyobrazić modlitwę wspanialszą niż różaniec?

Wspaniałość różańca na tym się jednak nie kończy. Jest on modlitwą maryjną. Polega to na tym, że modląc się na różańcu, staramy się dokonać rzeczy obiektywnie niemożliwej: próbujemy patrzeć na Tajemnice naszego zbawienia tak, jak widziała je i przeżywała Matka Boża, i na Jej wzór staramy się je przyjmować i nimi nasycać. Dorównanie Jej w miłowaniu Chrystusa przekracza oczywiście nasze możliwości. Ona była przecież całkowicie bezgrzeszna i pełna łaski, my zaś jesteśmy ułomni i jeśli nawet ufamy Bogu, to nie potrafimy zaufać Mu bez reszty. Jednak już to, że staramy się Jej dorównać — jeśli tylko rzeczywiście się staramy — ogromnie nas do Chrystusa przybliża.

Na koniec powiedzmy o tym, co w modlitwie różańcowej najwspanialsze. Otóż jeśli już otworzyliśmy się na Chrystusa Pana, przemawiającego do nas tą Miłością, którą okazał nam w czasie swego widzialnego przyjścia do nas; jeśli już w otwieraniu się na tę Miłość staramy się jakoś dorównać Jego Matce — wolno nam dołączyć się do Chrystusa Pana, który się wstawia za nami u Przedwiecznego Ojca. Wstawia się właśnie swoim wcieleniem, i przebywaniem wśród ludzi, i ukrzyżowaniem i zmartwychwstaniem, które przenikają nas coraz więcej dzięki medytacji różańcowej. W ten sposób możemy zanosić do Boga Słowo, do jakiego sami z siebie nigdy nie bylibyśmy zdolni, Słowo zawsze skuteczne, mające moc doprowadzić nas do życia wiecznego.

Jak więc widzimy, te zachwyty, które słychać w Kościele na temat różańca, mają głębokie uzasadnienie. Różaniec jest czymś więcej jeszcze niż mądrą i skuteczną techniką medytacyjną. Jest próbą wchłonięcia w siebie samej istoty Ewangelii.

Jacek Salij OP

--------------------------------------------------------------------------------

Przypisy

[1] Monografię poświęconą «różańcowi» w różnych religiach, napisał znany badacz religii Dalekiego Wschodu, W. Kirfel, Der Rosenkranz. Ursprung und Ausbreitung, 1949 brak m.w. Książkę tę streszczam w artykule: J. Salij, Wartości i braki modlitwy różańcowej, [W:] Chrześcijańska odpowiedź na pytanie człowieka, [red. Szczepan Jaroszewski], Poznań 1974 s.437-448.

[2] Hermiasz Sozomen, Historia Kościoła, 6,29; tłum. Stefan Kazikowski, Warszawa 1980 s.421.

[3] Rainer Scherschel, Różaniec modlitwa Jezusowa Zachodu, tłum. Edmund Misiołek, Poznań 1988 s.58. W tym rozdziale książki Scherschela podano wiele innych świadectw takiego modlitewnego powtarzania Zdrowaś Mario.

[4] Por. Grzegorz Wielki, Liber antiphonarius (PL 78,643.645.655); tenże, Liber responsalis (PL 78,728.731.734.756.798); Benedictus canonicus, Ordo Romanus (PL 78,1026n); autor nieznany, Breviarium (PL 86, 213); autor nieznany, Sanctorale (PL 86,1292n).

[5] R. Scherschel, dz.cyt., s.86. Tam również informacja o bulli Jana XXII na ten sam temat.

[6] Acta Sanctae Sedis necnon Magistrorum et Capitulorum generalium Sacri Ordinis Praedicatorum pro Societate SS. Rosarii Confraternitatibus SS. Rosarii, sodalitiisque Rosarii Viventis et Rosarii Perpetui, Lugduni 1891 t.2 p.1 s.15.

[7] Por. Ludwik Fanfani, Różaniec Najśw. Panny Marii. Historia – ustawodawstwo – praktyki pobożne, tłum. Gundysław Junik, Lwów 1935 s.28.

[8] Teksty Alana opublikował w roku 1619 A. Coppenstein w książce pt. Alanus redivivus, Moguntiae 1624. Z książki tej przetłumaczyłem fragment pt. Różaniec św. Dominika, w: Legendy dominikańskie, opr. J. Salij, wyd.2 Poznań 2002 s.31-34. Z tekstu jasno wynika, że Alan nie żywi najmniejszej wątpliwości co do tego, iż już św. Dominik wiązał z odmawianiem różańcowych pacierzy myśl o podstawowych tajemnicach wiary chrześcijańskiej.

[9] H. Holzapfel, St. Dominikus und der Rosenkranz, München 1903.

[10] R. Scherschel, dz.cyt., s.101n.

[11] Th. Esser, Beitrag zur Geschichte des Rosenkranzes. Die ersten Spuren von Betrachtungen beum Rosenkranz, Der Katholik (Mainz 1897) 77/II (346-360.409-422.515-528); K.J.Klinkhammer, Adolf von Essen und seine Werke. Der Rosenkranz in der geschichtlichen Situation seiner Entstehung und in seinem Anliegen, Frankfurt/M 1972; R.Scherschel, dz. cyt., s.93-157.

[12] R. Scherschel, dz.cyt., s.130n.

[13] Acta Sanctae Sedis... pro Societate SS. Rosarii, t.2 p.1 s.4n.

[14] Przytoczmy tytuł tego zbioru bez skrótów: Acta Sanctae Sedis necnon Magistrorum et Capitulorum generalium Sacri Ordinis Praedicatorum pro Societate SS. Rosarii Confraternitatibus SS. Rosarii, sodalitiisque Rosarii Viventis et Rosarii Perpetui, volumen secundum (partes 1-5) Monumenta SS. Rosarii complectens, Lugduni 1891. Dokumenty papieży oraz różnych urzędów Stolicy Apostolskiej obejmują trzy pierwsze części tomu drugiego.

[15] Acta Sanctae Sedis... pro Societate SS. Rosarii, t.2 p.1 s.75n. Znamienne jest tutaj nawiązanie do Psalmu (121,1) – różaniec jest przecież pomyślany jako Psałterz Najświętszej Maryi Panny.

[16] Dz.cyt., s.78.

[17] Acta Sanctae Sedis... pro Societate SS. Rosarii, t.2 p.1 s.96-98. Odnotujmy, że już wcześniej papieże pozwalali na obchodzenie tego święta, np. Pius V – dekretem z 27 sierpnia 1570 – zatwierdza dla Messyny obchodzone tam już od dwudziestu lat to święto w oktawę Wielkanocy (dz.cyt., s.83), a dekretem z 5 marca 1572, zatem już po bitwie pod Lepanto, zatwierdza obchodzenie tego święta dla Martorell w każdą drugą niedzielę maja (s.94).

[18] Często wspomina się o nich w dokumentach Stolicy Apostolskiej, por. Acta Sanctae Sedis... pro Societate SS. Rosarii, t.2 p.1 s.81. 97. 198. 233. 364. 391. 408. 517; p.2 s.605. 608. 627n. 635. 650.654. 680-684. 743. 747-749. 797. 801. 824n. 872n.976.

[19] Por. L. Fanfani, dz.cyt., s.144-159.

[20] Leon XIII, Różaniec Marii. Encykliki papieskie, tłum. Konstanty M. Żukiewicz, Lwów 1935 ss.130.

[21] Por. Zygmunt Podlejski, Sól ziemi i światłość świata. Święci i błogosławieni wyniesieni na ołtarze przez Jana Pawła II, t. 1 Kraków, Wydawnictwo Księży Sercanów, s.55-59.

[22] Z. Podlejski, dz.cyt., t.4 s.211. Nie udało mi się dotrzeć do biografii tego błogosławionego: Don Mario Riboldi, Prawdziwy Kalo, tłum. Edward Wesołek SJ, Mediolan 1994.

[23] Z. Podlejski, dz.cyt., t.5 s.146,

[24] Z. Podlejski, dz.cyt., t.5 s.226.

[25] Włodzimierz Osadczy, Wierzyli wbrew nadziei. Z dziejów przetrwania Kościoła łacińskiego na Ukrainie radzieckiej w okresie powojennym, Ethos 2001 nr 53-54 s.162.

[26] Tamże. Świadectwo dość podobnego «pomieszania z poplątaniem» na temat różańca zapisał kapucyn, o. Hilary Marcin Wilk. Jeden z pięciu zarzutów, jaki postawiono autorowi brzmiał: «Organizowałem i popierałem kółka różańcowe. W języku rosyjskim różaniec utożsamiali z <Rózio>, to jest <oruzie>, czyli broń wojenna, narzędzie wojenne. Do tego dołączono pojęcie naszej eucharystycznej puszki ołtarzowej – jako <puszki> wojennej, to jest armaty, którą przechowujemy w kościele» – H. M. Wilk, Ty nie zginiesz, Lublin 2001 s.111.

[27] Za wschodnią granicą. 1917-1993, z Romanem Dzwonkowskim rozmawia Jan Pałyga, Warszawa 1993 s.123. Być może wiele innych świadectw tego rodzaju znajduje się w (niestety, nieznanej mi) książce Mariana Jonkajtrysa, Różaniec Sybiracki, Biblioteka Sybiraka, 170.

[28] Dz. cyt., s.124. Tajemnicze świadectwo cierpienia za różaniec podaje w swoich wspomnieniach z Syberii prof. Barbara Skarga, świadectwo tym bardziej interesujące, że jego przekazicielka nie jest katoliczką. Opowieść tę Pani Skarga usłyszała bezpośrednio z ust jej bohatera, żołnierza sowieckiego walczącego z Finami, który stracił łączność ze swoim oddziałem i ukrywając się w ciągu dnia w jamie ze śniegu, nocami próbował odnaleźć swoich kolegów. «Gdy trzeciego dnia znalazł wykopaną przez samego siebie jamę i poznał własne ślady, zrozumiał, że nie ma dla niego ratunku. (...) Ogarnęła go rezygnacja, nie miał sił walczyć dalej. Oczy mu się kleiły, różne widzenia roiły się w głowie. I nagle dostrzegł dziwną jasność, coraz wyraźniejszą i coraz mocniejszą. Szła ku niemu, aż dojrzał niewiastę, która trzymała za rękę zastrzelonego fińskiego chłopca. Zaczął się trząść ze strachu. Ona zaś rzekła tylko: on ci przebaczył, i wskazała na chłopca. A potem kazała mu iść prosto i podała jakiś łańcuszek». Wkrótce odnalazł swój oddział. «Łańcuszek nosił zawsze na szyi, nie rozstawał się z nim. Przez ten łańcuszek go aresztowano. Kazano mu zdjąć, odmówił. Jak to – perswadowano mu – ty że komsomolec i w głuposti wierisz? Nie odpowiadał. Chciano siłą zabrać. Nie pozwolił. Wsadzono go do aresztu. Wysiedział. Wyrzucono z partii za bigoterię. Zgodził się bez słowa. Wreszcie oddano pod wojskowy trybunał. Został oskarżony o sianie wrogiej religijnej propagandy i sprzeciwianie się władzy. Dostał dziesięć lat. Łańcuszek był zwykłym różańcem o nieudolnie wyciętych z drzewa ziarenkach z nieproporcjonalnie dużym krzyżykiem. Ktoś go w szpitalu nauczył, że trzeba trzymać ziarenko i modlić się. Żadnych modlitw nie znał, mówił więc tak od siebie, o tym, co go bolało» – Barbara Skarga, Po wyzwoleniu... 1944-1956, Poznań 1990 s.162n.

[29] Pastores 2002 nr 15 s.167.

 
<< pierwsza < poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 następna > ostatnia >>

Strona 1 z 8

Szukaj

Licznik

Dziś215
Wczoraj1190
W tym miesiącu1405
Wszystkich3119851

Posłuchaj

Deus Meus - Śpiewajmy Barankowi Dim lights Embed Embed this video on your site

Ta strona używa plików Cookies.

Akceptuję ciasteczka (cookies) na tej stronie.

EU Cookie Directive Module Information